Jak już jestem przy szarych wytworach, to zamieszczę świeżo skończoną czapkę dla ciepłolubnego męża i jeszcze niedokończony komin. Pomysł na kolejne (chyba czwarte) nakrycie głowy zrodził się pewnego wietrznego dnia. Wtedy to małżonek stwierdził, że czapy, które Mu wcześniej robiłam, po pierwsze są za luźne, bo podczas schylania zsuwają się z głowy. Po drugie, kiedy przemieszcza się w wietrzą pogodę, są zbyt przewiewne. Cóż było zrobić? Musiałam sprawę przemyśleć i powzięłam decyzję, że kolejna czapka będzie ciaśniejsza, żeby z łepetyny nie zjeżdżała i podwójna. Zainspirowałam się wcześniej wykonanym kominem dla syna . Z niewielką modyfikacją, którą widać na zdjęciach Warstwy czapki są sczepione w ten sposób, że żywe oczka zdjęte z łańcuszka utworzonego podczas rozpoczynania robótki (były z lewej strony) przerabiałam po prawej stronie i na odwrót. Te, które były z przodu robótki przełożyłam na jej tył. W ten sposób oczka zazębiły się. Spowodowało to, że czapka nie rozwarstwia się. Pon...