Pewnie biegnie w przyszłość ;-) Robótki leżą odłogiem, a ja za nim nie nadążam.
Wreszcie zmienię świąteczną dekorację, bo kurczątka zadomowiły się już tutaj na dobre.
Szal, który wykonałam po raz drugi był zagrożony spruciem, ale ocaliła go Małgosia. Pierwsza wersja dzianiny powstała podczas dziewięciodniowego, majowego wyjazdu do Chorwacji. Było cudownie, choć robótka dziergana w drodze, została ostatecznie unicestwiona.
Poniżej namiastka widoków jakimi pasłam oczy podczas majowego weekendu :-)
Po powrocie do domu stwierdziłam, że nie podoba mi się za nic to, co powstało z poprzedniego zestawu kolorystycznego. Wybrałam inne włóczki. Zrobiłam na nowo Color Affection, ale też nie zadowolił mnie efekt końcowy. Zmartwiona, poradziłam się Małgosi, gdyż Jej wersja tego szala zauroczyła mnie od pierwszego wejrzenia. Poleciła absolutnie nie pruć i zablokować, bo czynność ta powinna zdziałać cud. Poszłam za Jej namową. Jest trochę lepiej, ale jeszcze nie idealnie. Może z czasem przekonam się do tej robótki. Chyba wykonam ją jeszcze raz, z innych nici, żeby nie czuć się pokonaną ;-)
Jutro zamieszczę zdjęcia "wymęczonego" szala. Jeszcze jest zablokowany, również do oglądania ;-)
Pieknie tam niesamowicie, ech, wspomnienia wróciły...
OdpowiedzUsuńWitaj Elu!
OdpowiedzUsuńbardzo Ci zazdroszczę tej wycieczki ja niestety jestem uziemiona /mam męża z Alzheimerem/ ale tego szala nie widzę - czy go nie pokazałaś ?
ten u Gosi jest świetny a gdzie można kupić wzór?
Pozdrawiam serdecznie i słonecznie
PS ostatnio jesteś rzadko na blogu