Nareszcie skończyłam tunikę dla córci. Powstała według własnego pomysłu, wspomaganego sugestiami adresatki. Pewnie dlatego tak długo się "działa". Prawie po każdej przymiarce zmieniała się koncepcja i sposób wykończenia. W jednym byłam nieustępliwa. Została wydziergana w jednym kawałku - "na lenia" - bez zszywania. Na ubranko zużyłam trzy i pół motka (350 g) mieszanki wiskozy 60% i akrylu 40%. Dziergałam drutami 4 mm. Włoczka Friga DK firmy Rozetti była bardzo przyjemna w robótce. Niestety nie wiem jak zachowa się po praniu. Na razie układa się bardzo ładnie, tak ładnie, że każda nierówność w dzianinie jest dokładnie widoczna ;-) Przynajmniej nikt nie będzie miał wątpliwości, że to ręczna robota, hihi. Dobrze, że ubranie udało się wreszcie skończyć, bo już młodsza córcia dopomina się o bolerko dla siebie, obiecane dość dawno temu. Może krócej będzie czekała, niż starsza na swoją tunikę - sukienkę?